środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział 1

Blanka podniosła głowę znad umywalki i spojrzała w lustro. Nie wyglądała zbyt dobrze, cienie pod oczami i czarne włosy, które nie pozwalały się dziś ułożyć. Kolejny dzień z tych trudnych. Ostatnio niestety coraz częściej zdarzały się takie. Wahania nastrojów bywały niekiedy zbyt natarczywe, męczyły ją w najmniej odpowiednich momentach, napadały niczym przyczajone drapieżniki i nie pozwalały normalnie funkcjonować. Nikt tego nie rozumiał, Blanka również nie wiedziała jak z tym walczyć, więc zostało tylko poddać się temu.
Dziewczyna dotknęła zimnymi opuszkami palców skóry pod oczami, mając nadzieje, że może chłód zniweluje trochę paskudne cienie. Ostatnio źle sypiała, budziła się każdej nocy, czasami nawet wielokrotnie. Nie chciała nikomu opowiadać o swoich nocnych urojeniach, bo i tak bliscy twierdzili, ze czasami zachowuje się jakby była nienormalna. Na tą myśl prawy kącik jej ust uniósł się w grymasie, który raczej nie był uśmiechem. Po wieczornej toalecie postanowiła iść do sypialni i chociaż spróbować usnąć. Wszyscy w domu już spali, zegarek pokazywał kilka minut po północy. Blanka usiadła na brzegu łóżka i patrząc w ścianę zaczęła się modlić o spokojną noc. Jej wiara w ostatnim czasie stawała się coraz słabsza, ale nic innego jej nie pozostało. Nie chodziła do kościoła, choć modliła się zawzięcie, mimo że nie przynosiło to zbyt dużych efektów. Po rutynowych kilku minutach położyła się i przekładając kołdrę między nogami przytuliła się do niej. Usnęła w przeciągu godziny, to naprawdę niedługo jak dla niej.
Prawie każda noc miała taki sam scenariusz. Dziewczynie zaczynało robić się wyjątkowo gorąco pod kołdrą, więc musiała się odkryć, choć bywały dni, że w jej pokoju temperatura wynosiła około dziesięciu stopni Celsjusza. Blanka chciała walczyć z tym co się działo, więc specjalnie przed zaśnięciem obniżała temperaturę w pomieszczeniu. Niestety bezskutecznie.
Tej nocy około wpół do czwartej poczuła kropelki potu na nogach i plecach, to ją budziło. Nie chciała się odkrywać, bo strasznie się tego bała, a sam strach sprawiał, że stawało się jeszcze cieplej. Oddech jej przyspieszył, podciągnęła kołdrę na twarz, a łzy mimowolnie napłynęły do oczu.
-Mamo..- Jej szept został przytłumiony, choć chciałaby aby każdy ją w tej chwili usłyszał. Każdy z wyjątkiem tego co było w jej pokoju.
Czuła czyjąś obecność za sobą, jakby ktoś lub coś stało blisko jej łóżka i obserwowało ją. Jak co noc. W pewnej chwili jej ciało znieruchomiało, nie mogła poruszyć żadną kończyną, nie rozumiała dlaczego w ogóle oddycha. I wtedy nadeszła najgorsza część. Ten krzyk. Dźwięk wydobywał się z jej własnej głowy i zostawał tam. Nie jest to łatwe do opisania, to tak jakbyś był świadkiem tego, jak ktoś w najgorszy możliwy sposób torturuje człowieka, ale nie możesz go zobaczyć i tylko ty go słyszysz. Krzyk, który zawsze paraliżował jej już i tak sparaliżowane ciało. Przeszywał ją do szpiku kości, wypełniał każdy fragment jej głowy. Gdyby było to możliwe dziewczyna sama chciałaby krzyczeć. Czasami przypominał kobiecy lament, czasami niesamowicie wysoki pisk, innej nocy przerażające wycie mężczyzny.
Powtarzający się koszmar mógł tylko rozbić fizyczny ból. Blanka zrozumiała to kilka tygodni temu. Musiała skupić wszystkie myśli na jednej części ciała, lekceważąc przytłaczający dźwięk. Musi pokonać ten paraliż i wbić sobie paznokcie w wewnętrzną stronę dłoni, mimo że było to niewiarygodnie trudne. Jeżeli nigdy tego nie przeżyliście, nigdy tego nie zrozumiecie.
Tej nocy się udało. Jak za dotknięciem magicznej różdżki wszystko minęło. Cisza, przerażająca cisza. Blanka otworzyła szeroko oczy, aby wypatrzeć kogoś w ciemności, ale była już sama. Odchyliła fragment kołdry, jej ciało omiotło przyjemnie zimne powietrze. Znów mogła normalnie oddychać. Wierzchem dłoni otarła policzki i po ostatnim rozejrzeniu się po pomieszczeniu zamknęła oczy i usnęła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz